Paputki - obiekt z elementami malarstwa olejnego na płótnie, wym. 36/16/14 cm, 2004 rok
wtorek, 4 grudnia 2012
Autoportret ze szczurem
Inspiracje są chyba bardzo wyraźne. Szczur miał na imię Maciek i umarł na wirusowe zapalenie płuc...
Autoportret ze szczurem, olej na płótnie, wym. 50/90 cm, rok 2004
poniedziałek, 5 listopada 2012
Antosia I
Stoję, ciskają we mnie krople deszczu,
wiatr wkrada się na pieszczoty swym zimnym oddechem, coś rżnie mi
policzek na pół, wgryzając się solą w ranę...Kwiaty potargane, jeszcze
białe, płomyki potargane, słabe, kolorowe. Nie mogę uwierzyć, że nie
wpadniesz mi już w oko, że mogę tylko patrzeć na ścianę z granitu, która
nie zapyta, nie pożegna, nie przywita...Za każdym razem kiedy tu
przychodzę, przeżywam Cię na nowo, siedzącą na fotelu w różowym swetrze,
spokojną, lekko uśmiechniętą. Jestem przy Tobie, obmywam i układam do
snu we wrzosową garsonkę. Cały świat przestaje się do mnie dobijać,
głucho, czekanie, samotność...i zostaję tak na dłużej, tak do dziś...do
jutro...do końca....
wtorek, 9 października 2012
Wisielec
To chyba najbardziej śmiertelny obiekt w mojej dziełowni. Chciałam zderzyć śmierć z motywem lalkowym, trochę teatralnym. Nigdy nie widziałam wisielca na żywo, ale znam historie opowiadane przez moją babcię, która na rynku swojego miasta, w czasie okupacji, widywała niejednego wisielca. Kiedy mi to opowiada, bo babcie i dziadkowie zapominają kiedy i komu o czymś opowiadali, więc się często powtarzają, to uderza mnie mocno fakt, że tak małe dziecko musiało oglądać tak silny w przekazie obraz. Moja śmierć wisielcza jest tutaj infantylna, mój obiekt jest troszkę jak domek dla lalek, przez co temat staje się jakby bardziej odległy, mniej tragiczny, bardziej naturalny, mniej przerażający...
Obiekt zamknięty jest w pokrywie ze starej maszyny do szycia, w tle zamontowany jest obraz olejny na płótnie, reszta to techniki własne, a drzewko uschło samo, kiedyś, nie zadręczyłam go na śmierć na potrzeby tego obiektu.
scena rodzajowa, obiekt z elementami olejnymi na płótnie, rok 2007
***
sobota, 25 sierpnia 2012
piątek, 13 lipca 2012
Różowa Madonna
Madonna, największa Matka świata...czy kiedykolwiek mogła być choć trochę infantylna?
obiekt z elementami olejnymi na płótnie, wymiary 60/46/10 cm, rok 2007
Dolina Charlotty
Realizacja, którą tutaj prezentuję powstała w miejscu ze szczególną aurą. Nie dość że klasyczny klimat zachowany w malarskich pejzażach, starej cegle, drewnianych meblach, metaloplastyce i cudownym zapachu, to jeszcze rockowa aura, która się tam panoszy, sprawia że Dolina Charlotty to ewenement na skalę naszego kraju. Bardzo lubię to miejsce, czuję i wielką przyjemnością było dla mnie pomazać tam kilka ścian. Założeniem tej pracy było poprowadzenie gości hotelowych, za pomocą malunków, do miejsca, gdzie mieści się Rock Pub. Tempo pracy było zabójcze, bo miałam na to tylko dwa tygodnie, ale efekt chyba całkiem przyjemny. Wymieszałam troszkę rocka z klasyką. Realizacja powstała w 2012 roku.
poniedziałek, 9 lipca 2012
Malowisła
Miałam tą przyjemność, że z własnych pokładów wizji, mogłam zaprezentować projekty dekoracji malarskich przygotowanych na ściany pensjonatu Miłosna w Wiśle. Projekty zostały zaakceptowane po bardzo aktywnych dyskusjach z właścicielem owego pensjonatu, z Piotrkiem Kupichą. Realizacja była niezwykle przyjemna, bo wszystko co zrobiłam spotkało się z akceptem i zadowoleniem. Nie ma lepszego motoru do pracy, szczególnie artystycznej. Każdy pokój ma tam swoją atmosferę i muzyczną nazwę, stąd wzięły się w niektórych pokojach motywy pochodzące od instrumentów, ale nie tylko. Czasami motyw wymuszała kolorystyka miejsca lub jego charakter, bo są tam pokoje bardziej rodzinne albo bardziej romantyczne. Po pewnym czasie przyszedł pomysł jeszcze na barwne szafki do łazienek. Efekty możecie zobaczyć poniżej.
W jednym z pokoi namalowałam wielkie serce. Sama nie wiem skąd wziął mi się ten motyw, taki bardziej bajkowy, infantylny, ale też pełen namiętności. Był to chyba motyw, do którego miałam najwięcej wątpliwości, bo za bardzo kojarzył mi się z walentynkową pompą. Niezwykłą okazała się jednak dla mnie informacja, że po wymalowaniu na ścianie gigantycznego ,czerwonego serca, udekorowanego wijącymi się żywiołowo ślimaczkami, pierwszą osobą która wynajęła ten pokój był ojciec z dwójką dzieciaków które były po przeszczepie serca, wiem bo jeszcze malowałam ostatnie dzieło, jak przybyli pewnego zimowego dnia. Z pewnością wynajmując go nie wiedzieli, że w pokoju znajdują się jakieś malunki. Pomyślałam sobie, że widok gigantycznego serca musiał wywołać w nich choć mały dreszczyk emocji. Mam nadzieję, że naładował ich też pozytywną energią i odrobiną siły...i pomyślałam sobie też, że czasem przychodzi do nas coś nie wiadomo skąd, co ma swoją rację bytu bez względu na to jakim bezsensem nam się to wydaje...i czasami dla takich małych bzdurek warto zrobić coś komercyjnego, bo ludzkie reakcje pozytywne czy negatywne na nas samych, na nasze twory, są bezcenne.
Realizacja powstała w 2011 roku.
Realizacja powstała w 2011 roku.
Subskrybuj:
Posty (Atom)